AKROBATYKA CZY GIMNASTYKA?

Jestem amatorem sportu, na zawodowstwo już raczej za późno. Od lat wolę ćwiczyć, ruszać się jakkolwiek niż „uprawiać” sport przed telewizorem z paczką jakiegoś chrupiącego świństwa w ręku. Przeszedłem swoję indywidualną drogę do etapu na którym obecnie się znajduję. Od paru tygodni biorę udział w treningach prowadzonych przez zawodowców. Na każdym treningu dostaję solidny wycisk od rozgrzewki począwszy, na rozciąganiu skończywszy. Po drodze są różne, trudne i jednocześnie wyjątkowo wciągające ćwiczenia. Był koń z łękami, drążek, były też stójki i gwiazdy. Dla mnie to jedna i ta sama dyscyplina. Zarówno przyrządy jak i tzw. akrobacje sprawiają mi wiele radości. Tymczasem okazuje się, że podobno między gimnastyką a akrobatyką jest mniej więcej taka różnica jak między skokami narciarskimi a biegami narciarskimi.

Szok!

W dodatku gimnastycy traktują akrobatykę jak łatwiznę, w dodatku jeszcze oba środowiska podobno „drą koty” ze sobą. Jak ma się tu znaleźć taki amator jak ja?

Może mi ktoś podpowie. Ja bym chciał nauczyć się wszystkiego czyli od fikołka do wagi albo jeszcze wyżej. Może na tym polega przewaga amatorów nad zawodowcami. Ci drudzy z konieczności muszą się wyspecjalizować, amatorzy wręcz przeciwnie…

Dodaj komentarz